Czy da się prowadzić działalność gospodarczą bez samochodu? Pewnie i tak, ale mało który przedsiębiorca jest w stanie to sobie wyobrazić 🙂
Na potrzeby tego wpisu przyjmijmy, że prowadzisz działalność gospodarczą niezwiązaną bezpośrednio z pojazdami (a więc nie jesteś z branży TSL). Może być to np. handel drewnem, pośrednictwo w obrocie nieruchomościami, doradztwo inwestycyjne czy usługi księgowe. Opcji jest multum. Chodzi mi tutaj jednak o branże, z których istoty nie wynika konieczność posiadania samochodu firmowego. Z drugiej jednak strony jakoś trzeba do klienta dojechać, albo żeby mu sprzedać towar lub usługę, albo też żeby dopiero takiego klienta pozyskać.
Przedsiębiorcy często wykorzystują samochód do celów firmowych. Nie jest on im jednak potrzebny w działalności 24h/na dobę, dlatego też często takie auto jest wykorzystywane w celach mieszanych: prywatno-firmowych. Takimi samochodami jeździmy zarówno na wakacje z rodziną, jak i na ważne spotkanie z klientem.
Dzisiejszy wpis będzie o tym, jak można rozliczyć wydatki na taki prywatno-firmowy samochód, będący własnością przedsiębiorcy.
UWAGA: Jeżeli czytasz ten wpis po dniu 1 stycznia 2019 roku, poniższe zasady w dużej mierze już nie obowiązują. Zapraszam do lektury wpisu o rozliczeniach na nowych zasadach.
W praktyce przedsiębiorcy stosują jedną z dwóch metod:
- samochód wprowadzany jest do ewidencji środków trwałych,
- samochód ma status prywatnego, ale wykorzystywany jest również do celów służbowych.
Środek trwały
W pierwszym przypadku amortyzujemy samochód jako środek trwały, wrzucając w koszty odpisy amortyzacyjne. Przy podstawowej metodzie liniowej maksymalna roczna stawka wynosi 20%, więc auto amortyzujemy 5 lat. Co więcej, do KUP można zaliczyć wszelkie wydatki poniesione w związku z użytkowaniem samochodu (np. naprawy, paliwo, opłaty drogowe) w pełnej wysokości.
Auto prywatne
W drugim wypadku oczywiście pojazdu nie amortyzujemy. Jednak podobnie jak przy środku trwałym, do KUP możemy zaliczyć wydatki eksploatacyjne, koszty napraw, czy wartość paliwa. Niestety już nie w pełnej wysokości.
Po pierwsze, wydatki te muszą dotyczyć naszych podróży służbowych. Zatem do KUP wliczymy paliwo i opłaty za autostradę potrzebne żeby dojechać do klienta, ale już nie żeby pojechać na wakacje z żoną i dziećmi.
Po drugie, nawet jeżeli wydatki są związane z podróżą typowo służbową, to do KUP zaliczymy je tylko do wysokości limitu wyznaczonego tzw. „kilometrówką”. W przypadku większości pojazdów stawka kilometrówki to 0,8358 zł za 1 km przebiegu pojazdu. Aby monitorować wykorzystanie limitu i cel poniesienia wydatków na samochód (służbowy lub prywatny) trzeba prowadzić ewidencję przebiegu pojazdu, w której zapisujemy m.in. datę i cel przejazdu oraz trasę.
Wybór metody rozliczeń
Z powyższego wynika, że na pozór korzystniej jest wrzucić samochód w środki trwałe. Nie trzeba prowadzić ewidencji przebiegu i wszystko można wrzucić w koszty. Ja jednak przedstawię Ci dwa powody, dla których przy mieszanym (prywatno-służbowym) wykorzystaniu pojazdu, nie powinieneś zaliczać go do środków trwałych, ale rozliczać jako auto prywatne używane w celach służbowych.
Po pierwsze – nie ryzykujesz sporu z fiskusem. Organy podatkowe często w swoich interpretacjach wskazują, że nie jest w ogóle możliwe wykorzystywanie samochodu wprowadzonego do ewidencji środków trwałych do celów prywatnych. Dlatego samo zaliczenie samochodu prywatno-służbowego do środków trwałych i rozliczanie od niego odpisów amortyzacyjnych jest błędne i może być podważane.
Choć zawsze będę stawał po stronie podatnika (taka już moja rola :)) to nie sposób odmówić organom podatkowym pewnych racji. W samą definicję środka trwałego jest wpisane to, że ma on być wykorzystywany na potrzeby działalności gospodarczej. Jeżeli zatem daną rzecz wykorzystujemy także prywatnie, to nie jest to środek trwały w rozumieniu przepisów.
Po drugie – korzyść w postaci dokonywania odpisów amortyzacyjnych może się okazać jedynie tymczasowa :). Nie jest tajemnicą, że samochody zmieniamy dość często. Nie tylko gdy się zużyją, ale również gdy zmieniamy je na lepszy model. Przy sprzedaży środka trwałego, musimy zapłacić od tego PIT. A do kosztów zaliczymy jedynie tę wartość środka trwałego, której nie zamortyzowaliśmy. Jeżeli więc sprzedajemy taki samochód po pełnym jego zamortyzowaniu to podatek zapłacimy w praktyce od całej ceny sprzedaży. Co istotne, wcześniejsze wycofanie takiego samochodu ze środków trwałych nam nie pomoże. No chyba że odczekamy 6 lat 🙂
Co więcej, cenę sprzedaży środka trwałego niejednokrotnie trzeba będzie powiększyć o VAT. Jeżeli kupującym jest konsument, to nie będzie za wesoło.
W przypadku auta prywatnego używanego także do celów służbowych (o ile mamy go dłużej niż pół roku) nie zapłacimy PIT przy sprzedaży. Nie naliczymy też VAT. Jedynie nabywca zapłaci 2% PCC.
Warto zatem się dwa razy zastanowić, na którą z opcji się zdecydować. Jeżeli samochodem nie jeździmy dużo, to moim zdaniem nie warto ryzykować.
0 komentarzy